Nic nie tłumaczy takiego zachowania
Sosnowieccy policjanci ustalili kobietę, która wczoraj wieczorem telefonicznie poinformowała oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu o podlożeniu ładunków wybuchowych w trzech centrach handlowych na terenie Sosnowca. Kobieta postawiła na nogi wszystkie służby ratownicze w mieście. Dlaczego to zrobiła ? Na to pytanie będzie musiała odpowiedzieć. Jej zatrzymanie jest kwestią czasu.
Sosnowieccy policjanci ustalili kobietę, która wczoraj wieczorem telefonicznie poinformowała oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu o podlożeniu ładunków wybuchowych w trzech centrach handlowych na terenie Sosnowca. Kobieta postawiła na nogi wszystkie służby ratownicze w mieście. Dlaczego to zrobiła ? Na to pytanie będzie musiała odpowiedzieć. Jej zatrzymanie jest kwestią czasu.
Wczoraj przed 21.00 do dyżurny KMP w Sosnowcu odebrał informację o podłożeniu ładunków wybuchowych w dwóch centrach handlowych przy ulicy Sienkiewicza oraz trzeciego przy ulicy Staszica. Informację podała kobieta, która rozbawionym głosem zapytała co policja robi w sprawie bomb... . Po otrzymanym zgłoszeniu rozpoczęto działania, w wyniku których nie potwierdzono przekazanej informacji. Do poszukiwań ładunków użyto psa do wyszukiwania zapachów materiałów wybuchowych. Niczego nie odnaleziono. Działania trwały 5 godzin. Można powiedzieć, że na szczęście był to fałszywy alarm. Postępowanie prowadzi Wydział Kryminalny Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.
Te "bombowe" żarty będą drogo kosztowały. Osoba, która sobie na nie pozwoliła stanie bowiem przed sądem. Niewykluczone, że będzie zmuszona również pokryć koszty akcji wszystkich służb. To nie wszystko, należy liczyć się także z kosztami, o które na drodze postępowania cywilnego mogą wystąpić firmy jako rekompensatę za straty poniesione w związku z przerwą w handlu podczas trwania akcji.
Akcje związane z alarmami bombowymi niosą ze sobą koszty związane z udziałem wielu służb zaangażowanych do działań. W tym czasie policjanci czy też strażacy mogliby być w zupełnie w innym miejscu, gdzie rzeczywiście ktoś potrzebuje pomocy.